Moje Kochane,
wprawdzie nie zjawiam się tutaj z podarunkiem, ale mam dla Was życzenia. Znamy się już kilka lat, więc śmiało mogę stwierdzić, że jesteśmy rodziną. Nietypową, bo nietypową, ale rodziną ;) Łączy nas coś wspaniałego i jestem z tego bardzo dumna!
A zatem.
Na te święta, pewnie już ostatnie, podczas których spotykamy się tu, na Prinzu życzę Wam, abyście spędziły te dni w spokoju, miłej, rodzinnej atmosferze. Życzę odpoczynku od codziennego zgiełku (sobie też :) ). Oczywiście także tego, abyście znalazły pod choinką wymarzone prezenty. Nie przejedzcie się, żeby nie bolały was brzuszki! ;) Co ważniejsze - życzę wam sukcesów w życiu codziennym, czy to pracy, czy szkole, a co jeszcze najważniejsze - życzę każdej z was (i sobie!) waspaniałej, cudownej, zapierającej dech w piersi, wielkiej, jedynej, niepowtarzanej, spełnionej, takiej na całe życie miłości. To na jej temat rozwodzę się tutaj od ponad siedmiu lat, więc tego najbardziej wam życzę. Jeśli już ją spotkałyście - oby trwała nieprzerwanie i szczęśliwie, oby codzienna praca nad budowaniem związku była owocna i budująca, bo nie jest przecież łatwa. A jeśli jeszcze nie znalazłyście tego jedynego, to życzę Wam, abyście go spotkały, być może w 2016 roku i aby to była naprawdę piękna miłość. Taki własny, prywatny Tom należy się każdej z nas :)
Bądźcie szczęśliwe, cokolwiek robicie, gdziekolwiek jesteście. Realizujcie się. Bądźcie sobą, zdobywajcie świat. Życzę każdej z was, aby każdy dzień nadchodzącego roku był wspaniały i godnie przeżyty.
W kominku trzaskał
ogień, światełka migotały na ogromnej, pachnącej lasem choince. Dzieci wesoło
bawiły się przy niej, śmiejąc się i dokuczając sobie. Każdy miał jakieś
zadanie, każdy przygotowywał się do świątecznej kolacji. Bill i Rainie piekli
pierniczki. Candy i Jessica je lukrowały. Kitty i Luka nakrywali do stołu.
Julie i Sara kończyły lepić pierogi, a Shie stał przy garnku i pilnował, żeby
się nie rozgotowały. Dominik dokładał do kominka, a Sophie podgrzewała potrawy
wigilijne, dzielnie trzymając pieczę nad trzema daniami rybnymi, które okazały
się gotowe w tym samym czasie. Georg zniknął w garażu, bo ktoś musiał złożyć w
jednym miejscu całą górę prezentów tak, żeby je sprawnie później
przetransportować pod choinkę. Pomagał mu Rico. Laura kroiła ciasto, a Philip
pomagał jej, podjadając krem. Margo zaplatała warkocze Saoirse, a Gustav
przyglądał się jej urzeczony. Ktoś włączył radio, w którym grały świąteczne
piosenki. Wszyscy byli szczęśliwi. Bo były święta, bo mieli siebie, bo byli
rodziną, bardzo nietypową rodziną, ale silną tylko razem. Simone i Gordon
przybyli spóźnieni objuczeni kolejnymi przysmakami. Liv wszystko fotografowała.
Scarlett podeszła
do okna zachwycona ilością śniegu, który sypał od kilku dni. Przypatrywała się
granatowemu niebu, na którym już dawno zawitała pierwsza gwiazdka. Uśmiechnęła
się, zupełnie szczęśliwa. Poczuła znajomą woń perfum i ręce obejmujące ją w
miejscu, gdzie kiedyś miała talię. Dłonie Toma zamknęły się na jej władnych,
które obejmowały pokaźny brzuch.
- Jak się czujecie?
– zagadnął, przytulając się do niej.
- Szczęśliwe –
odpowiedziała, uśmiechając się. Pocałował ją w policzek, a ona z ulgą oparła
się na jego torsie. – Dziś już w ogóle nie ma kostek, a łydki spuchły mi do rozmiarów
pięciolitrowych baniek, całe szczęście, że ich nie widzę – mruknęła. Toma
zaśmiał się pod nosem. Już rozumiał, dlaczego założyła długą sukienkę. Była
błękitna, z długim rękawem i golfem. Opinała cudowne kształty Scarlett.
- Taką cię kocham
najbardziej, gdy nie masz kostek i nie widzisz swoich łydek – pocałował jej
ucho i skroń.
- Te święta nie
mogłyby być lepsze.
- To nasze pierwsze
święta w powiększonym składzie. Jesteś Kaulitzem, to zobowiązuje –
odpowiedział. Bardzo jej się podobało bycie Kaulitzem. Obrączka na jej palcu
miło przypominała jej o tym każdego dnia.
- Nasza rodzina,
przyjaciele, wszyscy są z nami. Spędzamy razem ten czas, każde z nas znalazło
swoje szczęśliwe zakończenie. To naprawdę nasz prywatny cud. W końcu jest tak…
po prostu dobrze. Lubię nawet moje spuchnięte łydki i pękający kręgosłup.
- Nasz cud siedzi
tutaj – odparł, gładząc brzuch Scarlett. Odwróciła się, spoglądając na Toma
kraśniejąca szczęściem, taka delikatna i mięciutka. – Kocham cię, Maleńka.
Jesteście najpiękniejszym bożonarodzeniowym prezentem, jaki mógłbym dostać – szepnął, spoglądając w oczy swojej ukochanej
żonie.
- My też cię
kochamy, naszymi całymi serduszkami – dotknęła policzka swojego męża i zbliżyła
się do niego w konspiracji. – Poszukajmy jemioły, zanim mama zawoła do stołu –
powiedziała, chwytając Toma za rękę. On też nie mógłby być szczęśliwszy. Miał
wszystko, o czym kiedykolwiek mógłby zamarzyć.
xoxo
Piękne :) Wesołych Świąt
OdpowiedzUsuńCudowny, wzruszający fragment! <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą - każda z nas powinna mieć swojego własnego Toma. Kochającego, czarującego mężczyznę, z którym życie wydaje się prostsze, a problemy dużo mniejsze. Życzę Ci znalezienia kogoś takiego, a sobie życzę - żeby mój prywatny Tom nigdy się nie zmieniał. ^^
Pozdrawiam ciepło. Spokojnych Świąt, Dark. Buziaki!
Z opóźnieniem, ale cii... Byłam zajęta umieraniem na ból brzucha, bo na stole było zdecydowanie za dużo jedzenia. Fragment cudowny, taki pozytywny i aż śniegu przestało mi brakować!
OdpowiedzUsuńJa nie naciskam ani nic, ale grudzień... Juz prawie uciekł ;( a ja bym chciała jakiś cudowny rozdział. No ale rozumiem, że mogłaś się nie wyrobić. Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńNie spiesz się. Czekamy cierpliwie (póki co) ^^
OdpowiedzUsuńTaki cudowny szablon, że ojejku <3 Ej... Ale 125 to nie ostatni, prawda?
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że nie. To co będzie po 125, to wszystko, co pomijają w książkach i filmach, czyli "żyli długo i szczęśliwie" :)
Usuńłomatkoboskoczęstochosko! *_* jak tu pięknie! słodko, cudnie, przyjemnie. zakochałam się w tym szablonie <3 i chociaż już czuję smutek z powodu zakończenia Prinza, to z drugiej strony myślę "tak! w końcu będzie ślub, w końcu będą szczęśliwi!". nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńMileahnne, moment, w którym powiedzą "tak", nie jest końcem Prinza. Całe ich "happy ever after" jest tym, na co czekam te 7 lat :D
UsuńJuż tak dużo czasu minęło od ostatniej notki. :( Tęsknię już za Twoim opowiadaniem, bo bardzo lubię je czytać. Masz taki wyjątkowy styl pisania i tak bardzo się wzruszam, kiedy piszesz o Tomie. GÓWNO, ŻARTOWALAM, PISZESZ ZALOSNIE XDDDD
OdpowiedzUsuńUwielbiam chwile, kiedy sama pokazujesz, jak wiele znaczą słowa, które tu zostawiasz ;)
Usuń