25 października 2008

A w jej oczach nie było blasku. Blasku, który nadawał im tylko on.



Przymknęła powieki, dając chwilę wytchnienia zmęczonym oczom. Kilka sekund później otworzyła je znów, by dalej wpatrywać się w swoje lustrzane odbicie. Lśniące blond loki upięte z tyłu, prawie w pełni odsłaniały jej buzię, z wyjątkiem kilku niesfornych kosmyków, które frywolnie opadały na jej czoło i policzki. Turkusowo błękitne tęczówki okolone kotarą gęstych rzęs, uwyraźniał cień w podobnej tonacji, a pełne wargi czerwona szminka. Gdy poprawiała się na krzesełku, materiał jasnego, atłasowego szlafroczka zsunął się z jej uda, ukazując zgrabną nogę okrytą białymi pończochami. Okryła się szczelniej, wzdychając ciężko. W tafli lustra, tuż za jej plecami odbijała się sukienka wisząca na drzwiach szafy. Biała, skromna, wykonana z najlepszej francuskiej koronki, a koronka ta zdobiona była najprawdziwszymi diamentami. Warta miliony. Prezent ślubny od narzeczonego. Z każdą kolejną sekundą, podczas której wpatrywała się w nią, odczuwała coraz większą ochotę na to, by podejść i rozerwać ją na drobne kawałki. Czuła jakąś dziwną niechęć do tego zwitku tkanin, które kojarzyły jej się z tym, co miało już niebawem nastąpić. Zaciskając mocno powieki energicznie położyła ugięte łokcie na blacie toaletki i oparła czoło na swoich dłoniach. Starała się oddychać głęboko. Bolał ją brzuch. Miała wrażenie, jakby coś wiązało jej żołądek w supełek. Była niemożliwie zdenerwowana i przede wszystkim niezdecydowana. Coś boleśnie uciskało ją przy sercu, wręcz rozrywając od wewnątrz. Tak źle nie czuła się nigdy. No, prawie nigdy. Targały nią wątpliwości. Wszystko od wewnątrz krzyczało, żeby uciekała jak najdalej i jak najprędzej. Mówiło jej, że popełnia największy błąd w życiu. Ale czy takiego lęku nie ma każda Panna Młoda? Jeszcze całkiem niedawno nie mogła doczekać się tej upragnionej soboty. Cieszyła się każdym najmniejszym punktem przygotowań. Była szczęśliwa, że wreszcie spotkała osobę, która chciała próbować ją pokochać, która usiłowała nauczyć się ją zrozumieć i sprawić, by więcej nie zechciała uciec. Nie była pewna, czy istniał drugi mężczyzna, który byłby to w stanie zrobić, gdy Tom już nie chciał.
Javier chciał to wszystko osiągnąć. Próbował pokochać ją z całym bagażem strasznych przeżyć i tyloma niedoskonałościami. Javier był dobry. Był zawsze, wszędzie i kiedy tylko go potrzebowała. Nigdy nie pozwalał jej być samej. Nie pozwalał jej się bać. I wreszcie miała wrażenie, że jest z nią dla niej samej, że był gotów bronić ją przed nią samą. Wydawało jej się, że go kochała. Wydawało jej się, że miała wszystko. Wydawało jej się, że była szczęśliwa.
Wszystko jej się wydawało, bo pojawił się on, który jednym spojrzeniem zburzył cały ład i porządek w jej życiu. Harmonię, którą tak mozolnie budowała, kiedy jego już nie było. Całą pewność, że żyła jak chciała, że to było właśnie jej szczęście, że udało jej się je odnaleźć. Od tej chwili nie wiedziała już nic. Nie cieszyła się ze spotkań z Javierem, nie mogła patrzeć na swoją sukienkę, nie umiała słuchać o przygotowaniach, nie potrafiła sobie wyobrazić dalszego życia. Nie mogła, bo uśpione wspomnienia zbudziły się ze snu. Te, które tak głęboko zakopała w swoim sercu, nie pozwalając im ani na chwilę wyjść na światło dzienne. Miały swoje miejsce w zapomnianym kąciku serca, nakazała im odejść tak jak odszedł on. Tamtego dnia postanowiła, że już nigdy do nich nie powróci. Nie dotrzymała. Nie dotrzymała, bo jednym spojrzeniem wyburzył mur, którym obwarowała zakątek serca nazwany jego imieniem. Uniosła głowę i pochylając się do przodu, przeniosła ciężar ciała na skrzyżowane ręce spoczywające na blacie. Głęboko westchnęła. Tępo wpatrywała się w swoje odbicie i choć bardzo nie chciała, zastanawiała się, którymi drzwiami mogłaby uciec niezauważona. Biała sukienka rzucała jej się w oczy połyskując w mdłym świetle kinkietu, nawet, gdy próbowała patrzeć w innym kierunku. Jej czysty kolor rażąco kontrastował z hebanowymi meblami, nie pozwalając się przeoczyć. Nie mogła znieść bezradności wobec swojej beznadziejnej miłości, wobec tego, którego zaprzysięgła sobie nienawidzić. Nie potrafiła. Tak kocha się raz, więc czym było jej uczucie do Javiera? Kim był on sam? Uderzając dłonią w blat toaletki, energicznie odsunęła krzesełko i wstawszy, szybko podeszła do okna. Zaplotła ręce na piersiach, kierując wzrok na białe orchidee, poustawiane wzdłuż alei wjazdowej. Javier zażyczył sobie, by sprowadzić je aż z Europy Południowej. Chciał, by jego ślub był niezapomniany. Nie tylko dla niego, dla świata też, jeśli nie przede wszystkim. Pragnął by mu zazdroszczono. Chciał by podziwiano rozmach uroczystości i piękno kobiety, którą  miał poślubić. Chciał, by oprawa tej uroczystości była tak niespotykana jak orchidee w listopadzie. Javier chciał. Javier był inny. Inny niż Ci, których znała. Bywały chwile, kiedy nieba chciał jej przychylić. Okazywał jej czułość, cierpliwość, znosił jej humory i nieustanne ucieczki. Wtedy wydawało jej się, że był lekarstwem na jej złamane serce. Jakby wyczuwał, czego jej było potrzeba, bez względu czy to było tylko czułe słowo, pocałunek czy też jakiś prezent. Javier zawsze wiedział wszystko, znał radę. W gruncie rzeczy Javier zdominował całe jej życie, kiedy wydawało jej się, że właśnie przy nim była zupełnie wolna. Wszystko zaczynało się i kończyło na Javierze. Dlaczego zdała sobie z tego sprawę i jednocześnie zaczęło jej to przeszkadzać właśnie dziś? Dziś, kiedy od chwili, w której miała zostać jego żoną dzieliły ją zaledwie godziny. Do jej umysłu zaczęło napływać tysiące wątpliwości i natrętnych pytań. A wszystko sprowadzało się do tego, że na jej drodze znów stanął on. Każda wątpliwość rodziła się z tego nikłego, prawie niezauważalnego dotyku, zapachu, który wkradł się do jej nozdrzy i koloru mlecznej czekolady w jego spojrzeniu. Miał takie miłe dłonie, takie kojące spojrzenie. Wdychając powietrze nadal czuła jego zapach. Niezmiennie ten sam. Nawet przez sen wiedziałaby, że to właśnie on. Tylko on pachniał tak pięknie. Javier nie miał takich perfum. Nie sugerował się jej zdaniem.  Zrezygnowana znów usiadła przy toaletce i spojrzała w swoje odbicie. Zmora przeszłości wróciła razem z nim. A razem z nim wróciła pogrzebana miłość. Miłość, która miała być zapomniana. Miłość, która nie miała już prawa istnieć. Już za chwilę wszystko miało się odmienić, a ona nie była już pewna czy tego chciała. Podświadomie zaczynała porównywać Javiera, którego miała, który był i jego, którego już nie było, który stanowił jedynie wspomnienie. Nader żywe wspomnienie. Bezradnie oparła się na miękkim obiciu krzesełka. Słysząc pukanie potarła dłońmi policzki chcąc nadać im naturalny kolor i ostatni raz spojrzała w lustro.

A w jej oczach nie było blasku. Blasku, który nadawał im tylko On.


24 komentarze:

  1. S__

    25 października 2008 o 23:37
    ale wiesz co?i tak tu będę. tylko tym razem od początku.piękny tekst, słowa.(ihr-welt)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Anneliese.

    25 października 2008 o 23:40
    Brak słów, po prostu. Nie wiem co powiedzieć, jestem w takim szoku w jakim nigdy nie byłam. I co Ona teraz zrobi? Jestem strasznie ciekawa. Teraz są dorośli, dojrzalsi, mądrzejsi, a jednak nadal pamiętają to, co wydarzyło się kiedyś w przeszłości. (bo chyba dobrze zrozumiałam? To, co było na IK, było przeszłością, a teraz jest jakby te ich nowe życie, doroślejsze i dojrzalsze, tak?) Jestem po ogromnym wrażeniem. Pierwszym postem pokazałaś na co Cię stać, tym bardziej czekam na to, co będzie w drugim. Niech ucieknie, niech go odnajdzie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sneaky

    25 października 2008 o 23:57
    Nie wiem, czego mam się spodziewać.Ale jestem pewna, że to coś… To coś będzie czymś wspaniałym, o to się martwić nie muszę. I choć niektórzy twierdzą, że warto być po stronie Freilyn, bo jak nie to jej „psy” Cię zniszczą, nie mają racji. I cieszę się, że jednak się nie poddałaś w ten sposób, jak niektórzy się poddają. Frech.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Aveen

    26 października 2008 o 02:58
    zaczyna się super. inaczej, bo nigdy nic nie bedzie takie samo.i musze przyznac,ze rowniez ciekawa fabula.oczywiscie teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekac na kolejna czesc. [lichtblick-th]

    OdpowiedzUsuń
  5. ~venille89

    26 października 2008 o 07:39
    eh. nie zdąrzyłam być pierwszą, ale to nie ważne. Ważne jest to, co tu stworzyłaś:) tak… inaczej i zdecydowanie chyba… inaczej? :)wiem, że to bez sensu, ale coż mogę poradzić na to, ze wstałam godzinę za wczesnie i umieram z nudów? oczywiscie nie po przeczytaniu tej notki:)Tak idealnie to napisałaś, że aż nie wiem co powiedzieć, kochanie;*po prostu ślicznie i tak fajnie:)i teraz nikt Ci tu nie podskoczy xDjuż się nie mogę doczekać kolejnej notki. mam nadzieję, że szybko się pojawi:) chce już wiedzieć co się wydarzy dalej xDkocham Cię skarbie:*:*i VP będzie najlepszym opowiadaniem pod słońcem:*<3ps. w takich momentach, kiedy czytam Twoje opowiadanie, mam wielką ochotę zacząć znów pisać, ale to bez sensu, bo mój słomiany zapał… ehh szkoda gadać;)kocham:*

    OdpowiedzUsuń
  6. ~MidningLight

    26 października 2008 o 09:15
    Przeczytałam.Melduję.I jeszcze tu wrócę!Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Dunst

    26 października 2008 o 10:42
    Jestem, choć z małym opóźnieniem.Przeczytałam, choć pół świadomie.Komentuję, choć nie wiem jakich słów użyć.Zacznę od tego, że czegoś mi tu zabrakło.Czegoś, ale jeszcze nie wiem czego.Jakiegoś punktu zwrotnego, czy… no nie wiem.Muszę przeczytać jeszcze kilka razy; pomyśleć.Ale podobało mi się.Przepiękne i wyczerpujące opisy dały swoje.Idealnie dobrane słowa odzwierciedliły emocje.Zilustrowałaś to tak realistycznie, że do tej pory nie mogę wyjść z podziwu.Niepewność, tęsknota, ból.Jestem oczarowana, zachwycona i… brak mi słów, słońce.Brak mi słów…PS.: I nie czytałam przy piosence, którą zaproponowałaś,ale ‚Gabriel’ w połączeniu z tym, co stworzyłaś rozwalił mnie na łopatki.

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Traumfaengerin

    26 października 2008 o 15:07
    :) Ładnie. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja bym wytrzymała z tak nieustabilizowanym facetem jak Javier, nie mówiąc o jego poślubieniu. Czy mi się dobrze wydaje, że to Nicole, tylko ileś tam później? I że w parku natknęła się na Toma? Po ile oni teraz mają lat? No nie, a ja znowu wyskakuję z milionem pytań ^^. Dobrze wiesz, że już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Tym jednym rozdziałem spowodowałaś tyle domysłów co do ich dalszych losów, że myślę o wszystkim i o niczym. Ściskam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
  9. bitterhold_liebe@op.pl

    26 października 2008 o 19:01
    Dark Queen, rzuciłaś mnie na kolana! Boże, to opowiadanie jest genialne! Cudownie opisałaś te rozterki głównej bohaterki. Naparwdę, ten opis jest niesamowity, chyba musisz zdawać sobie z tego sprawę. Jestem bardzo ciekawa tego co ona teraz zrobi. Wydaje mi się, że jednak odwoła ślub, bo przeciez miłość jest najważniejsza i nie warto unieszczęśliwiać się na całe życie w związku, w którym nie ma miłości. Stara miłość nie rdzewieje i tak jest w tym przypadku. Musiała bardzo kochać kiedyś tego chłopaka, że teraz, po krótkim spotkaniu, targają nią takie uczucia. Dlatego nie ma sercu by wiązała się z Javierem, tym bardziej, że z opisu nie wynika by był kimś szczególnym, a jego charakter nie bardzo przypadł mi do gustu.Zawsze będę kochac to co napiszesz!Całuję:***Brigitte.[bitterhold-liebe]

    OdpowiedzUsuń
  10. milay@op.pl

    26 października 2008 o 19:27
    O i dobrze, że trzeba się zalogować, moja droga.Wiesz, dla mnie Dark Queen nawet jeśli się zmieni, zawsze będzie Dark Queen. Swoją drogą to opowiadanie może być tylko pozornie takie same, bo jeśli nie chciałabyś niczego zmieniać nawet adres nie zmieniłby się. Poza tym wszystko widać po pierwszym odcinku. A może nazwę to prologiem?To wszystko składało się z jednego wielkiego opisu, który przybliżył nam postać głównej bohaterki. Twoje opisy nadal mnie zachwycają. Nadal tak samo poruszają i są tak samo niezykłe i magiczne.Wiesz, na razie nie jestem w stanie tego ocenić, bo było to bardzo tajemnicze, jednak wydaje mi się, że ta pani nie jest do końca szczęśliwa. I że niedługo stanie się `uciekającą panną młodą.`Kocham ;*MidningLight

    OdpowiedzUsuń
  11. ann_hilf_mir_fliegen@onet.eu

    27 października 2008 o 19:02
    Jestem. I obiecuję, że przeczytam. ;*Freiheit, jakby co. I proszę nie śmiać się z mojego starego maila. ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. why4@op.pl

    30 października 2008 o 10:07
    Wiesz? Wyszło ci to cu-do-wnie. /1483-marzen.

    OdpowiedzUsuń
  13. ann_hilf_mir_fliegen@onet.eu

    31 października 2008 o 19:37
    Trochę rozdarłaś [żeby nie powiedzieć, że podarłaś] wewnętrznie tę bohaterkę. ^^. Naprawdę. Ale mimo wszytko, myślę, że się zdecyduje na ten krok. Krok zupełnie nie na miejscu, lecz krok właściwy. I niech to będzie Uciekająca Panna Młoda! xdŻycie lubi płatać nam figle. Czasem, kiedy nam się wydaje, że już wszystko będzie dobrze i że w miarę udało nam się uporządkować nasze życie, pojawia się taki ch.olery klaps, który próbuje udowodnić nam, że jest zupełnie inaczej, a my bardzo się mylimy. Lecz czasami ten klaps, jest w stanie spowodować, że nasze życie stanie się jeszcze lepsze i piękniejsze niż być mogło. Warto zaryzykować, no!I proszę, powiedz mi, że On to Tom. Nie wiem, dlaczego, ale podświadomie, umieściłam Go jako Tego chłopca/mężczyżnę/człowieka. ;dPeace&Love.Pozdrawiam, Freiheit. ;*Pe.eS. Dodam do linków, gdy się zaloguję. xddd.x**

    OdpowiedzUsuń
  14. anuszkaach@op.pl

    1 listopada 2008 o 16:14
    *wdech* *wydech* *wdech* *wydech*… Bij, kop, krzycz! Przepraszam. Nie miałam cierpliwości dla infantill-kinder. Nie mogłam jż go czytać. Zaglądałam, ale widząc nową notkę nie zabierałam się za czytanie. Nie potrafiłam. Miałam przestój w pisaniu i czynianiu. Za twojego bloga brałam sie kilka razy,ale nic z tego. Kiedy wreczcie się zebrałam w sobie ty napisałaś ostatnią notkę. WQeszłąm tu już kilka dni temu,.a le nie chciałam czytac. Dziś chyba przez te wszystkie cmentarze i słuchanie p[ierdolenia rodziny usiałam przed k0omputeram i przeczytałam. I już wiem,z ę byłam głupia nie robiąc tego wcześniej. piękne. To jest coś… wyjątkowego. Żadko zdarzają się osoby, które by aż tak mnie poruszyły. Chłonęłam każde słowo… każdą najmniejszą literkę i byłam zawiedziona widząc kobiec notki. To było piękne. Pełne uczuć i… tego czegoś. Bo ktoś moż episać pięknie. Mieć cudowny styl i wyszukane słownictwo, ale zabraknie mu tej iskierki, która potrafi najgorsze opowiadanie zrobić najlepszym. Ja tam kocham tego bloga. :*[charlotte-hoffmann.mylog.pl] Podpisaqłabym się jako Charlotte,a le niestety trzeba się logować…

    OdpowiedzUsuń
  15. Gewohnheit

    1 listopada 2008 o 16:49
    Szkoda, że… Nie dokończyłaś Infantilla. No ale Twój wybór. W końcu to Ty musisz się dobrze czuć w swojej historii.Podoba mi się. I to bardzo. Coś nowego. Coś innego. Eh, i ucieknie nam panna młoda sprzed ołtarza ;)) A oprawcą tego czynu jest oczywiście szanowny pan T. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.Wciągnęło mnie.;**<33panna P.![gewohnheit.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  16. marta208@buziaczek.pl

    5 listopada 2008 o 11:51
    Och, a Green jak zwykle na szarym końcu.Słońce z tego będzie cudo. Już to widzę. Wiesz mam takie wizje. Tez chcę tak wspaniale pisać. Chyba musisz dac kilka lekcji beztalenciowi Green, bo ja przy Tobie mam kompleksy xDA mówiłam już że kocham i tęsknię?

    OdpowiedzUsuń
  17. ~Myślę, że wiesz.

    9 listopada 2008 o 19:22
    Odważyłam się żeby tu wejść. Ty chyba masz jakiś wielki sentyment do Kryśki, mhm K.? Wiesz, uświadomiłaś mi coś bardzo ważnego. Albo nie, postawiłaś mnie w miejscu, w którym nie chciałam się znaleźć. O którym, oczywiście, myślałam, ale nie dopuszczałam podobnego rozwiązania. Co będzie za tych pare lat, kiedy już ( być może) zdecyduję się na ślub, kiedy będę kochać tego mężczyznę, kiedy nadejdzie ten wielki dzień i nagle rozkopię to, od czego teraz próbuję uciec łamiąc sobie serce, jeżdząc po nim walcem, polewając je gorącą słomą? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Co wtedy wybiorę? Coś bezpiecznego, czy kolejne pare lat życia w marzeniu, choć oczywiście to marzenie będzie wtedy wyglądać zupełnie inaczej?Zaryzykowałam wchodząc do Ciebie. Bałam się, że rana zacznie krwawić, że sobie z nią nie poradzę. Uciekałam od tego uhuhu i jeszcze trochę. I będę tu, będę z Tobą, nawet jeśli Ty już tego nie chcesz, bo zawodzę na całej linii, ale to wszystko… nie umiem sobie z tym poradzić.Kocham. Nawet jeśli nie wierzysz, i nawet jeśli gardzisz tą moją miłością K.

    OdpowiedzUsuń
  18. AliceW_

    27 marca 2009 o 17:57
    Przyznam, że choć tematyka (czyt. TH) zupełnie nie w moim klimacie, to zdołam to jakoś przeżyć. Słowa, którymi ubierasz wszelkie uczucia są nadzwyczaj namacalne i przenoszą czytelnika w ich własny świat, stworzony w tak magiczny sposób przez Ciebie. Naprawdę, coś niesamowitego. Mogę z pełną świadomością nazwać się Twoją nową czytelniczką ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. LadyxKate

    17 lipca 2009 o 13:32
    Podobało mi się, Dark :) Jak już ci wcześniej mówiłam, nadrabiam to opowiadanie. Mam mnóstwo zaległości. Podoba mi się, że podajesz piosenki do odcinków. Ja nigdy na to nie miałam czasu.Jestem ciekawa co będzie dalej. I dlatego idę czytać kolejny odcinek.;*

    OdpowiedzUsuń
  20. ~Kainka

    28 lipca 2009 o 22:41
    OMG! Ja nie mogę. Jak mi Anneliese podała Twoją nazwę bloga, to sobie pomyślałam, że wejdę i tylko obejrzę, jak wygląda. Ale zatrzymałam się na czytaniu i bardzo dobrze ;]. Tak od razu powiem, że piosenka cudowna. Naprawdę. Chyba się w niej zakochałam :D. A teraz przejdę do odcinka ;] Jeśli masz dzisiaj urodziny, chyba że źle zrozumiałam tekst z uniwersalnej, to życzę Ci wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń. Nawet tych najmniejszych ;] No dobra, przechodzę do odcinka, bo jak zwykle się rozgadam. Wiem, kogo spotkała. Na początku miałam wrażenie, że ona bierze ten ślub z Tomem, jednak za chwilę wszystko się wyjaśniło. Dobra idę dalej! Muszę poczytać, czy wyszła za mąż za tego Javiera (mam nadzieję, że imię dobrze napisałam), czy też nie ;] Jak dzisiaj nie dokończe czytania, to obiecuję, że jutro na pewno to nadrobię. Postaram się pod każdą notką dać komentarz ;]

    OdpowiedzUsuń
  21. jesi194@op.pl

    4 stycznia 2012 o 18:07
    Ale Ty masz talent kochana :) świetny odcinek szkoda że dopiero znalazłam tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Postanowienie noworoczne, przeczytać, na spokojnie, jeden dzień-jeden odcinek, do kawy, śniadania czy do snu. Od nowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, daj znać jak wrażenia ;) Ale nie masz pojęcia, jakie to piękne uczucie dla mnie, że jest ktoś, kto tu wraca ;)
      Ściskam i zapraszam do czytania mojego nowego opowiadania ;)

      Usuń
  23. A ja ciągle tutaj wracam ❤ Zabieram się za lekturę ☺️

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie: http://grow-a-spark.blogspot.com/
xoxo